Czy, aby nie za szybko stawiasz krzyżyk na AOO.
Stwierdzenie, że nie będą mieli czym konkurować nie jest stawianiem krzyżyka. Siła OpenOffice'a to marka i przyzwyczajenia użytkowników do niej. Mogą jeszcze powalczyć stabilnością programu.
Póki co to AOO ma zdecydowanie lepszą zgodność z formatami MSO (przynajmniej jeżeli chodzi o doc i xls) niż LO, ba nawet mniej zamula niż LO.
Być może. Nie mogę tego ocenić, gdyż z AOO korzystam sporadycznie.
Po drugie trochę przykro się patrzy jak LO zachowuje się jak "pasożyt" w stosunku do AOO - dla mnie osobiście jest to przykre - tylko proszę nie wspominaj, że przecież sama licencja AOO na to pozwala, bo oczywiście, że pozwala, jednak szkoda tylko, że w drugą stroną to nie działa prawda? Jeżeli AOO padnie to na kim będzie żerować (oczywiście tak przy okazji, bo byłoby nieprawdą twierdzenie, że LO nic nie robi samo tylko żeruje na AOO).
Śmieszny argument. I niby dlaczego miałbym nie mówić o licencji?
1. Zapoznaj się proszę z artykułem:
Czy Sun powinien uwolnić OpenOffice.org?
Społeczność projektu od chyba 2001 roku robiła co mogła, aby OpenOffice.org nie był skazany na łaskę i niełaskę swojego właściciela tj. Sun Microsystemu. Deweloper dowolnej poprawki musiał zrzec się praw autorskich do swojego kodu, aby ta trafiła do pakietu biurowego. Sun obiecał utworzenie Fundacji OpenOffice.org, ale jak widzimy w podlinkowanym artykule (a było to 5 lat później), nic się do tego czasu nie zmieniło.
2. Gdy Oracle kupił Suna, wszyscy hakerzy FLOSS potraktowali to jak omen (słusznie zresztą). Nikt nie oczekiwał, że firma która zbiła majątek na zamkniętym oprogramowaniu biznesowym, nagle będzie inwestować w klienckie oprogramowanie otwartoźródłowe. Społeczność odeszła i utworzyła LibreOffice, co było efektem bezskutecznych, dziesięcioletnich apeli. Potem Oracle ubił OpenOffice co pokazało, że krok społeczności był słuszny. Największym zaskoczeniem było to, co stało się później. Oracle przekazało projekt w ręce Fundacji Apache, chociaż wcześniej The Document Foundation prosiło o to samo. Myślę, że ludzie z TDF (jako ci, którzy rozwijali OpenOffice.org od lat) mieli moralne prawo prosić/żądać o coś takiego. Stało się jednak inaczej i można teraz tylko gdybać dlaczego.
3. Licencją OpenOffice.org 2 było SISSL oraz GNU LGPL v2.1. OO.o3 był już licencjonowany na LGPL v3. Wiesz jaka jest licencja LibreOffice? Również LGPL v3. Tak więc nad LibreOffice pracują nie tylko ci sami ludzie co nad OpenOffice.org, ale także zachowali tę samą, copyleftową licencję (czyli nic się nie zmieniło, oprócz marki).
4. Ludzie formułujący TDF chcieli uniknąć sytuacji znanej z czasów Suna, więc utworzyli masę samoograniczeń. Fundacja ma radę, która wyznacza cele i je realizuje. Samoograniczenia polegają na tym, że żadna firma w radzie nie może mieć więcej jak 30% udziałów. Chodziło o to, aby nie doprowadzić do monopolizacji władzy jak kiedyś.
5. Dlaczego Apache OpenOffice tak wolno się rozwija? Jest kilka czynników i
według mnie mocno się to wiąże z końcową myślą punktu drugiego.
Apache OpenOffice jest obecnie napędzany przez IBM-a. Ta korporacja w przeszłości wiele razy wyrolowała społeczność OpenOffice.org. Wielokrotnie obiecała gruszki na wierzbie m.in. wsparcie w postaci pełnoetatowych deweloperów, integrację iAccessible2 i parę innych rzeczy.
Tutaj archiwalny news z 2006 roku o integracji iAccessible2 z pakietem.
http://ooblog.pl/2006/12/15/ibm-pomoze- ... -a-konsek/
Jak widzisz, mamy pierwszy kwartał 2014 roku, a rozwiązanie wciąż jest niegotowe.
Choć nie mam na to dowodów, to przypuszczam, że IBM podpłacił Oracle, aby ten przekazał cały kod projektu do Fundacji Apache. Przypomnę, że wcześniej już dwukrotnie wykupywał licencję od Suna, po czym przerabiał OpenOffice'a na Lotusa Symphony i zamykał kod. Było to bardzo kosztowne (w sensie licencyjnym) i czasochłonne, gdyż co wersję musieli programować na nowo interfejs i łatać te same błędy (nie kojarzę pracowników IBMa w bugzilli OO.o, choć może się mylę).
Obecnie IBM zdominował OpenOffice z ramienia Apache i nagle a) pracują przy nim pełnoetatowi deweloperzy b) dodano Sidebar z zamkniętego Lotusa c) teraz dodano API iAccessible2, które obiecano dodać w 2006 roku.
Sam IBM ogłosił również porzucenie swojej marki (Lotus Symphony) i rozwój IBM OpenOffice Edition, na bazie AOO. Dlaczego uważam, że IBM podkupił Oracle'a? Ze względu na wyżej wymienioną okoliczność + zmianę licencji. O ile OpenOffice.org był na LGPL 3, o tyle AOO jest już na licencji Apache, co pozwoli IBM-owi zintegrować swoje usługi z OO i udostępnić w postaci zamkniętych modułów (m.in. IBM LotusLive Symphony; to taki odpowiednik Google Docs i Microsoft Office Web Apps). W ostateczności skończy się to na tym, że ich zamknięte moduły do ich usług będą działać tylko z ich płatną odmianą OpenOffice'a, a instalacja w AOO czy LO będzie kończyć się fiaskiem.
Jeszcze słowo odnośnie licencji. AOO 3.4.1 zostało wydane chyba półtorej roku po "przejęciu przez Apache". Dlaczego trwało to tak długo? M.in. przez migrację infrastruktury, ale również przez politykę przepisywania kodu, bo nowemu kierownictwu nie pasowały inne licencje niż ich własne (podpowiem, że wykosili wszystkie
copyleftowe licencje, na których bazował OpenOffice.org i LibreOffice tj. GPL/LGPL oraz inne).
https://cwiki.apache.org/confluence/dis ... _Clearance
Także to nie jest tak, że ludzie z TDF złośliwie wybrali "lewą" licencję, aby OpenOffice nic nie mógł od nich czerpać. LibreOffice jest duchowym spadkobiercą OpenOffice.org i określanie działań tych ludzi pasożytnictwem to nieporozumienie. To kadra zarządzająca AOO sama odcięła się od korzyści jaki płynęły ze starego sposobu licencjonowania (i zrobiła to długo po starcie LibreOffice) i sami skazali się na opóźnienia w wielu dziedzinach.
Inny przykład na utrudnienia z ich strony: tłumacząc LibreOffice, zwyczajnie... tłumaczę. Po prostu
przeczytałem komunikat, że tłumacząc na rzecz projektu zgadzam się na licencjonowanie pracy na zasadach MPLv2/LGPLv3+. Gdy podesłałem tłumaczenie bocznego paska do AOO, to musiałem zgłaszać poprawkę w bugzilli i oświadczać, że jestem autorem. Proszono mnie dodatkowo, abym wypełnił wniosek i wysłał go do siedziby fundacji w Stanach (rzecz opcjonalna, ale "miło by było"; odmówiłem). Nie wiem czy pamięć mnie nie zawodzi, ale chyba chodziło o zrzeczenie się praw do poprawki na rzecz fundacji. Jest to zabezpieczenie, gdyby w przyszłości zaszła potrzeba relicencjonowania kodu całego projektu (a zarazem jest to kolejny dowód na dziedziczenie wad z OO.o przez AOO). W przypadku kontrybucji do Libreoffice, wysłałem oświadczenie: "Cześć. Jestem Quest. Udostępniam swój kod na podwójnej licencji LGPL/MPL" (niczego się nie zrzekałem).
Jest jeszcze jedna kwestia. LibreOffice to projekt hakerski. OpenOffice to projekt korporacji. IBM naprawdę zainteresował się OpenOffice wówczas, gdy przejął nad nim kontrolę. Po drugiej stronie siedzą inżynierowie i nie wszystkim to pasuje. Np. Markus Mohrhard napisał na swoim blogu, że nie chce rozwijać projektu, który jest zmonopolizowany przez jedną firmę (a teraz wskaż mi inne firmy rozwijające AOO oprócz IBM-a).
Jeśli uważasz, że TDF pasożytuje na OpenOffice kopiując boczny pasek czy API wspomagające niepełnosprawnych w pracy, to czym jest krok IBM-a polegający na "zawłaszczeniu" całego kodu pakietu biurowego? Np. Michael Meeks pracował nad OpenOffice(.org) z ramienia firm Novell / SUSE od 2001 r., i z pewnością ma większy wkład niż Chińczycy IBM-a przez dwie (!; 4.0 + 4.1) ostatnie wersje.
Jeżeli AOO padnie to na kim będzie żerować
Jeżeli OpenOffice padnie, to tak miało być. Obecne zmiany są "duże", ale jednocześnie "małe". Ciągle czytam o tym jak ludzie z OO się naharowali, a ludzie z TDF na nich żerują i pasożytują. Prawda jest trochę inna. Obecne osiągnięcia Apache OpenOffice to rozwiązania znane już z 2007 roku (zadaj sobie pytanie dlaczego IBM już wtedy nie przeniósł ich do OpenOffice.org).
Gdy Oralce przekazało projekt Apache, IBM ogłosił przystąpienie do współpracy i przekazanie kodu Lotusa fundacji oraz zrzeczenie się wszelkich pretensji odnośnie własności intelektualnej. To była kolejna bajka, bo kod okazał się być
nieintegrowany. Szerzej o tym pisałem tutaj:
http://ooblog.pl/2013/06/15/wartosc-kontrybucji-ibm-a/
Rzecz polega na tym, że pracownicy IBM-a "integrują" z bieżącymi wydaniami OpenOffice'a (właściwie to piszą na nowo) coś, co zostało opracowane i przetestowane 7 lat temu. W LibreOffice jest zupełnie inaczej, bo nowe rozwiązania autentycznie są nowe i wymagają przetestowania "w boju", ale z racji małej grupy rozwojowej, wygląda to tak, a nie inaczej. Powinieneś sobie zadać inne pytanie: jak będzie wyglądać rozwój AOO, gdy już stare i znane rozwiązania z Lotusa zostaną w całości zintegrowane. Czy i jak wiele pieniędzy IBM zainwestuje w dalszy rozwój?
W mojej ocenie deweloperzy LO powinni troszeczkę (zaznaczam troszeczkę) spróbować zmienić punkt widzenia i nie zachowywać się jak Panowie, którzy wiedzą wszystko najlepiej. Robią kawał dobrej roboty, ale czasami mogliby również wsłuchać się, że tak to ujmę "w głos ciemnego ludu".
Tego akapitu absolutnie nie rozumiem.
Jeśli chodzi dzielenie się kodem (nie wiem co tu ma do "zachowywania się jak Pan"), to nie każdy deweloper LibreOffice ma nastawienie jak Markus Mohrhard i niektórzy z nich udostępniali swój kod fundacji Apache, co opisywałem swojego czasu tutaj:
http://ooblog.pl/2013/05/15/nie-ma-wysc ... lna-pogon/
Zauważ też kolejną rzecz. 3 firmy napędzające LibreOffice to Collabora, RedHat i Lanedo. Każda z nich ma swoją politykę. OpenOffice napędza IBM. On również ma swoją politykę. Od kiedy to konflikt licencyjny między różnymi graczami upoważnia do etykietowania jeden z projektów jako pasożytniczy?